Strach, bezsilność, przerażenie - właśnie te emocje towarzyszą teraz wszystkim osobom znajdującym się we wnętrzu przedszkola, opanowanego przez nieznanego zamachowca. Nikt nie wie jakie przesłanki kierują mężczyzną, który postanowił dopuścić się tego czynu, co więcej, nie przedstawia ON żadnych żądań czy oczekiwań. Zawiadomiona policja pomimo wielu prób i negocjacji pozostaje bezradna, w internecie pojawia się natomiast transmisja prowadzona na żywo wprost z okupowanego przedszkola. Rozpacz rodziców, a także strach o życie dzieci i pracowników placówki skłaniają funkcjonariuszy do prośby o pomoc byłego prokuratora, a także eksperta od komunikacji niewerbalnej - Gerarda Edlinga.
Co byś zrobił, gdybyś musiał zdecydować kto ma żyć, a kto umrzeć? Czym byś się kierował? Z takim tematem postanowił zmierzyć się Remigiusz Mróz opierając swoją powieść na tzw. "dylemacie wagonika". Stworzył przy tym kolejne nietuzinkowe postacie, z niesławnym prokuratorem (ze słabością do wina i kobiet) Gerardem Edlingiem na czele, czyli tytułowym Behawiorystą. Nie pasujący do współczesnych czasów gentleman, silna i zdecydowana kobieta oraz bezwzględny psychopata - to trio gwarantuje trzymające w napięciu połączenie kryminału i powieści sensacyjnej.
(...)Po raz kolejny mamy do czynienia z mistrzowsko skonstruowaną intrygą oraz zakończeniem, które pozostawia szczękę na podłodze i nadzieję na kontynuację. Ale jak mówi sam autor: "opowieść tymczasem biegnie dalej. Jak zawsze, w mojej i Twojej wyobraźni".
Behawiorysta to jedna z lepszych pozycji w dorobku autora, od dawna chciałam przeczytać coś, co byłoby tak wiarygodne, brutalne, a zarazem odległe. Remigiusz Mróz sprawił, że przepadłam bez reszty przez jego styl, kunszt autorski i rozbudowaną wyobraźnię. Tę grę będę długo pamiętać. [link]
MISTRZOSTWO !!!!!!!!!!
Trzymająca w napięciu, nieprzewidywalna, brutalna, bardzo mi się podobała.
Należę do tego grona osób, które wzbrania się przed książkami (i autorami), na które jest bum! Dlaczego? Może przez to, że zbyt bardzo mnie przytłaczają, może przez to, że z reguły to co podoba się wszystkim- mnie nie. Tak było właśnie w przypadku twórczości pana Mroza. Wszyscy i wszędzie pisali (i piszą) o każdej książce tego autora, zachwycając się nimi i polecając. Efektem tego było, że bardzo długo wzbraniałam się przed sięgnięciem po jakaś pozycję pana Mroza,
(...)aż pewnego dnia pojawiła się zapowiedź "Behawiorysty". Przeczytałam opis i przepadłam. Musiałam ją kupić i właśnie od niej rozpocząć swoją przygodę z autorem. Tytułowy Behawiorysta to Gerard Edling- zwolniony dyscyplinarnie, 45-letni były prokurator, który jak nikt inny zna się na kinezyce (komunikacji niewerbalnej pomiędzy ludźmi). Pewnego dnia zostaje poproszony o konsultację w sprawie mężczyzny, który właśnie przetrzymuje zakładników w jednym z opolskich przedszkoli. Niestety okazuje się, że porywacz/ terrorysta- nazwany Kompozytorem- jest bardziej niebezpieczny i szalony niż się wydaje, w dodatku wszystkie jego krwawe poczynania są transmitowane na żywo w internecie i pozwalają, by widzowie mogli zabawić się w bogów decydując o życiu lub śmierci. Od tego momentu rozpoczyna się walka z czasem oraz nieprzewidywalnym mordercą. Brzmi intrygująco prawda? Przyznam szczerze, że tak jest, jednak słyszałam, że wątek został użyty już przez zagranicznego autora kryminałów- Chrisa Cartera. Nie będę się do tego odnosić, ponieważ nie czytałam tej konkretnej książki i nie ma prawa i podstaw do doszukiwania się podobieństw, ale mogę z czystym sumieniem napisać, że jest to na pewno coś całkiem nowego jeśli chodzi o rynek polski. Osobiście nie spotkałam się jeszcze z taką fabułą i zrobiła ona na mnie duże wrażenie- pomysł autor miał świetny. Niestety mimo tak wielu zachwytów nad tą książką ja mam bardzo mieszane uczucia co do niej i jestem pełna wielu sprzecznych odczuć. Z jednej strony już pierwsze strony wciągnęły mnie w historię i byłam pewna, że nie odłożę lektury, aż do momentu kiedy jej nie skończę. Niestety im dalej brnęłam, tym było (moim zdaniem) gorzej. Początek podsycił ciekawość, zaintrygował. Później było słabiej, chociaż czytałam z zaciekawieniem, ale końcówka całkowicie mnie rozczarowała. Niby autor poruszył w książce społeczny dylemat i niby skłania czytelnika do przemyśleń nad ważną rzeczą- wyborem mniejszego zła, skrajnymi decyzjami, społeczną odpowiedzialnością, zabawą w Boga. No właśnie- niby. Mimo, że należę do bardzo wrażliwych osób, mam w sobie wiele empatii i z każdej książki wyciągam morał i przemyślenia, tak z tą lekturą było wręcz przeciwnie. Lektura nie pozostawiła mnie z ogromem pytań kwestii moralnej czy społecznej, a wielka szkoda. Chciałabym również poruszyć kwestię postaci. Owszem główny bohater- Gerard- był dobrze skonstruowany. Nietypowa postać, z dziwacznymi manierami (jak na aktualne czasy), zasadami i przeszłością. Osobiście podobał mi się i utkwi w mojej pamięci na dłużej- jako jedyny. Pozostałe postacie, które powinny być równie dobrze zbudowane niestety były mdłe, nijakie i już kilka dni po przeczytaniu książki zapomniałam o nich i ich cechach. Najbardziej ubolewam nad Kompozytorem, drugą bardzo ważną postacią w tej historii. On również był mdły- nie wzbudzał mojej niechęci ani strachu, nie intrygował, nie fascynował, nie miałam ochoty osobiście wsadzić go za kraty, a wręcz momentami mnie śmieszył. Jednego tej książce nie można odmówić- jest brutalna. Nie ma w niej szczegółowych opisów zbrodni, nie ma latających wnętrzności czy hektolitrów krwi. Nie ma też jakiegoś większego napięcia czy niepokoju. Dlaczego więc jest brutalna? Ponieważ autor wykorzystał dzieci. Kogo nie poruszą krzywdzone małe dziewczynki? Właśnie. Myślę, że to był celowy zabieg i przyznaję, że udany. Pan Mróz zrobił dobre posunięcie, bo własnie to wzbudza w czytelnikach tyle emocji i wydaje mi się, że maskuje niedociągnięcia i braki. Wiele osób zarzuca autorowi, że książka jest bardzo amerykańska, że jest niczym film z Hollywood i zgadzam się z tym- również odniosłam takie wrażenie. Pytanie tylko brzmi: "Czy to źle?" Wydaje mi się, że nie. Jak widać książka ma szerokie grono odbiorców, którym się podoba, tak samo jak wiele amerykańskich produkcji. Widocznie tego pragną ludzie i przyznam, że sama wybrałabym się do kina na ekranizację tej książki. Jak widać "Behawiorysta" według mnie ma zarówno wiele plusów, jak i minusów. Chociaż spodziewałam się po niej czegoś lepszego to nie żałuję, że poświęciłam jej swoją uwagę. Na pewno będę polecać ją również innym, bo to dobra pozycja dla osób, które lubią kryminały, ale też dla tych, którzy chcą zacząć swoją przygodę z polskimi książkami z tego gatunku. A ja zapewniam, że jeszcze sięgnę po kolejne książki pana Mroza i nie zniechęcam się.
super książka, która trzyma w napięciu do ostatniej strony. Gorąco polecam.
Nie spodziewalam sie niczego- swietna ksiazka
Jedna z lepszych książek, jakie czytałam . Inteligentna, trzymająca w ciągłym napięciu. Nieprzewidywalna.
Bardzo dobra książka, trochę jestem rozczarowana zakończeniem.
Trudno jest oceniać książkę, gdy się jej nie przeczytało... ale nie dałam rady. Kolejne przegadane strony, jak gdyby autorowi zależało na ilości postawionych znaków, a nie na prowadzeniu akcji. Absurdalne zapraszanie byłego funkcjonariusza do pracy..."na czarno"? Takie postępowanie nie ma prawa się wydarzyć, szczególnie w prokuraturze. To moja trzecie książka Remigiusza Mroza i ostatnia.
Behawiorysta to moje pierwsze czytelnicze spotkanie z Remigiuszem Mrozem. Szkoda, że średnio udane. W opolskim przedszkolu razem z dziećmi i wychowawcami zamyka się zamachowiec. Grozi, że zabije swoich zakładników. Policja jest bezsilna, przestępca nie ma żadnych żądań. Wkrótce zostaje uruchomiona transmisja na żywo z przedszkola pod nazwą "Koncert krwi". Zamachowiec od teraz zostaję Kompozytorem, a swojej publiczności nadaje rolę dyrygenta.
(...)To właśnie od widzów zależy jaki los czeka jego zakładników. Poprzez transmisję będą mogli zdecydować, kto przeżyje, a komu życie zostanie odebrane. Jedyną osobą, która może rozgryźć Kompozytora, jest Gerard Edling, były prokurator, który z powodu tajemniczej "sprawy z dziewczyną" wyleciał z pracy. Mimo to właśnie do niego zwraca się policja. Gerard dzięki swojej specjalizacji, jaką jest kinezyka, będzie mógł dowiedzieć się tego, czego policja sama nie wyciągnęłaby z Kompozytora. Tylko czy upora się z tym, zanim dojdzie do tragedii? Zanim przeczytałam Behawiorystę Remigiusza Mroza, zdążyłam naczytać się trochę negatywnych opinii na temat twórczości autora. O tym, że skoro tyle wydaje, to muszą to być same gnioty. O tym, jakie są przewidywalne. O tym, jakie niedopracowane. Te wszystkie negatywy trochę mnie nastraszyły. Mimo wszystko postanowiłam przekonać się na własnej skórze czy jest tak źle, jak piszą i czy będę należeć do fanów, czy też raczej zacznę omijać książki Remigiusza Mroza szerokim łukiem. W takim razie co czekało na mnie na stronach Behawiorysty? Brutalny pomysł okraszony świetnie zbudowanymi postaciami... a przynajmniej tak myślałam gdzieś do połowy książki. Pisząc tutaj o brutalności niekoniecznie mam na myśli krwawe sceny. Bardziej sam pomysł i wizja przenoszenia fikcji literackiej do rzeczywistości. Koncert krwi zmusza czytelnika do udziału w grze Kompozytora. Mimowolnie podejmujemy decyzje, o tym, kogo byśmy uratowali, a kto pożegnałby się z życiem. Stajemy przed wyborem, którego nikt nigdy nie powinien dokonywać i choć teoretycznie wydaję się, że ocalenie chociaż jednej osoby jest dobre, to tak naprawdę decyzją (czy też głosem w tym przypadku) napędzamy błędne koło do którego zaprasza nas Kompozytor. I to właśnie tutaj ukazuje się brutalność owej książki. W trakcie lektury zdałam sobie sprawę, że gdyby doszło do takiej sytuacji, nasze społeczeństwo niczym marionetki zrobiłoby to, co sprawca chcę, czyli oddało głos. Możliwe, że i ja w pierwszym odruchu dałabym się wciągnąć w tę chorą grę, bo podczas czytania podświadomie przychodziły mi do głowy pytania, kogo bym uratowała. O ile sam pomysł na książkę przypadł mi do gustu, tak z resztą było już gorzej. Nie do końca przekonuje mnie motyw działania sprawcy. Szczególnie po tym, co dowiadujemy się na końcu. Gdzieś od połowy książki zaczęłam odczuwać spadek poziomu minimum o połowę. Tak jakby nie liczyło się nic oprócz szybkiego zakończenia książki. Wielkie WOW na początku, a potem wyścig do ostatniej strony. Tym sposobem zakończenie okazało się dla mnie pomyłką. Fakt, nie przypuszczałam, że tak to się skończy. Było niespodziewanie. Tylko niekoniecznie w dobrym stylu. Dzięki temu moja ocena poszybowała w dół. Cały obraz wykreowanych postaci został zniszczony niczym domek z kart. Gdyby jeszcze oberwała tylko jedna postać, to może jakoś bym to przełknęła. Ale nie. Po dupie dostał nie tylko Gerard, ale i Kompozytor. Nagle zmienili się w zupełnie inne osoby, które zamiast opanowania, inteligencji i manipulacji innymi, przedstawiały całkowite przeciwieństwo siebie. Behawiorysta autorstwa Remigiusza Mroza mogła okazać się świetną książką, która w moim rankingu zajęłaby dosyć wysokie miejsce. Niestety pomysł nie obronił się do końca. Gdyby tylko całość pozostawała na tym samym poziomie co na początku. Świetny pomysł, temat kinezyki oraz szybkość czytania są jedynymi plusami. Reszta zalet została wymazana przez zakończenie Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
Początek mrozi ;) krew w żyłach, potem cieżko już utrzymać emocje oraz tempo
Nie przemówiła jakoś do mnie ta książka.
W książce autor przedstawia nam sylwetkę byłego pracownika prokuratury Gerarda Edlinga, zwanego Behawiorystą z uwagi na nadprzeciętną umiejętność odczytywania niewerbalnych środków komunikacji. Gerarda poznajemy gdy proszony jest o pomoc przy rozwiązaniu sprawy zabójcy Kompozytora- w trakcie pierwszego "Koncertu krwi", odbywającego się w jednym z opolskich przedszkoli. Mimo ciążącym na byłym funkcjonariuszu widmie sprawy z dziewczyną stara się pomóc śledczym w schwytaniu napastnika.
(...)Sprawa okazuje się jednak dużo bardziej złożona, a sam Gerard pod koniec książki dokonuje makabrycznego wyboru. Polecam tę pozycję wszystkim, którzy szukają czegoś mocnego. Opisy dokonywanych zbrodni, psychologiczne niuanse, nieoczekiwany zwrot akcji i zaskoczenie na koniec- tak, to wszystko znajdziecie w "Behawioryście". Uwaga tylko dla (podobnie jak ja) wrażliwych na kwestię dzieci w książkach- niektóre opisy śniły mi się później 😱
Bardzo wciągająca pozycja. Czyta się ją na jednym wdechu. 4 gwiazdki za końcówkę - totalnie mi się nie podobała.
Krwawy kryminał, jak to u Mroza, ale warto przeczytać.
Mocna, emocjonująca, wciąga czytelnika z butami.
Doskonała, świetna akcja, szybko się czyta, pochłania bez reszty, nie można się oderwać, czasem zbyt drastyczna. Zakończenie zaskakujące choć doświadczeni wyjadacze kryminałów mogą przeczuwać pewne wydarzenia i zachowania postaci 😉. Tu chyba nic nie kończy się dobrze..
Bardzo dobrze napisana książka, z szybką, zaskakującą akcją. Czyta się naprawdę ciekawie. Trzyma w napięciu do ostatniej kartki. Polecam
Wciągająca, trzymająca w napięciu do ostatniego momentu
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.2 (2024-11-21)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Nie pasujący do współczesnych czasów gentleman, silna i zdecydowana kobieta oraz bezwzględny psychopata - to trio gwarantuje trzymające w napięciu połączenie kryminału i powieści sensacyjnej. (...) Po raz kolejny mamy do czynienia z mistrzowsko skonstruowaną intrygą oraz zakończeniem, które pozostawia szczękę na podłodze i nadzieję na kontynuację.
Ale jak mówi sam autor: "opowieść tymczasem biegnie dalej. Jak zawsze, w mojej i Twojej wyobraźni".
[link]
Dlaczego?
Może przez to, że zbyt bardzo mnie przytłaczają, może przez to, że z reguły to co podoba się wszystkim- mnie nie.
Tak było właśnie w przypadku twórczości pana Mroza. Wszyscy i wszędzie pisali (i piszą) o każdej książce tego autora, zachwycając się nimi i polecając. Efektem tego było, że bardzo długo wzbraniałam się przed sięgnięciem po jakaś pozycję pana Mroza, (...) aż pewnego dnia pojawiła się zapowiedź "Behawiorysty". Przeczytałam opis i przepadłam. Musiałam ją kupić i właśnie od niej rozpocząć swoją przygodę z autorem.
Tytułowy Behawiorysta to Gerard Edling- zwolniony dyscyplinarnie, 45-letni były prokurator, który jak nikt inny zna się na kinezyce (komunikacji niewerbalnej pomiędzy ludźmi).
Pewnego dnia zostaje poproszony o konsultację w sprawie mężczyzny, który właśnie przetrzymuje zakładników w jednym z opolskich przedszkoli.
Niestety okazuje się, że porywacz/ terrorysta- nazwany Kompozytorem- jest bardziej niebezpieczny i szalony niż się wydaje, w dodatku wszystkie jego krwawe poczynania są transmitowane na żywo w internecie i pozwalają, by widzowie mogli zabawić się w bogów decydując o życiu lub śmierci.
Od tego momentu rozpoczyna się walka z czasem oraz nieprzewidywalnym mordercą.
Brzmi intrygująco prawda? Przyznam szczerze, że tak jest, jednak słyszałam, że wątek został użyty już przez zagranicznego autora kryminałów- Chrisa Cartera. Nie będę się do tego odnosić, ponieważ nie czytałam tej konkretnej książki i nie ma prawa i podstaw do doszukiwania się podobieństw, ale mogę z czystym sumieniem napisać, że jest to na pewno coś całkiem nowego jeśli chodzi o rynek polski. Osobiście nie spotkałam się jeszcze z taką fabułą i zrobiła ona na mnie duże wrażenie- pomysł autor miał świetny.
Niestety mimo tak wielu zachwytów nad tą książką ja mam bardzo mieszane uczucia co do niej i jestem pełna wielu sprzecznych odczuć.
Z jednej strony już pierwsze strony wciągnęły mnie w historię i byłam pewna, że nie odłożę lektury, aż do momentu kiedy jej nie skończę. Niestety im dalej brnęłam, tym było (moim zdaniem) gorzej.
Początek podsycił ciekawość, zaintrygował. Później było słabiej, chociaż czytałam z zaciekawieniem, ale końcówka całkowicie mnie rozczarowała.
Niby autor poruszył w książce społeczny dylemat i niby skłania czytelnika do przemyśleń nad ważną rzeczą- wyborem mniejszego zła, skrajnymi decyzjami, społeczną odpowiedzialnością, zabawą w Boga. No właśnie- niby. Mimo, że należę do bardzo wrażliwych osób, mam w sobie wiele empatii i z każdej książki wyciągam morał i przemyślenia, tak z tą lekturą było wręcz przeciwnie. Lektura nie pozostawiła mnie z ogromem pytań kwestii moralnej czy społecznej, a wielka szkoda.
Chciałabym również poruszyć kwestię postaci. Owszem główny bohater- Gerard- był dobrze skonstruowany. Nietypowa postać, z dziwacznymi manierami (jak na aktualne czasy), zasadami i przeszłością. Osobiście podobał mi się i utkwi w mojej pamięci na dłużej- jako jedyny. Pozostałe postacie, które powinny być równie dobrze zbudowane niestety były mdłe, nijakie i już kilka dni po przeczytaniu książki zapomniałam o nich i ich cechach. Najbardziej ubolewam nad Kompozytorem, drugą bardzo ważną postacią w tej historii. On również był mdły- nie wzbudzał mojej niechęci ani strachu, nie intrygował, nie fascynował, nie miałam ochoty osobiście wsadzić go za kraty, a wręcz momentami mnie śmieszył.
Jednego tej książce nie można odmówić- jest brutalna. Nie ma w niej szczegółowych opisów zbrodni, nie ma latających wnętrzności czy hektolitrów krwi. Nie ma też jakiegoś większego napięcia czy niepokoju. Dlaczego więc jest brutalna? Ponieważ autor wykorzystał dzieci. Kogo nie poruszą krzywdzone małe dziewczynki? Właśnie. Myślę, że to był celowy zabieg i przyznaję, że udany. Pan Mróz zrobił dobre posunięcie, bo własnie to wzbudza w czytelnikach tyle emocji i wydaje mi się, że maskuje niedociągnięcia i braki.
Wiele osób zarzuca autorowi, że książka jest bardzo amerykańska, że jest niczym film z Hollywood i zgadzam się z tym- również odniosłam takie wrażenie. Pytanie tylko brzmi: "Czy to źle?" Wydaje mi się, że nie. Jak widać książka ma szerokie grono odbiorców, którym się podoba, tak samo jak wiele amerykańskich produkcji. Widocznie tego pragną ludzie i przyznam, że sama wybrałabym się do kina na ekranizację tej książki.
Jak widać "Behawiorysta" według mnie ma zarówno wiele plusów, jak i minusów. Chociaż spodziewałam się po niej czegoś lepszego to nie żałuję, że poświęciłam jej swoją uwagę.
Na pewno będę polecać ją również innym, bo to dobra pozycja dla osób, które lubią kryminały, ale też dla tych, którzy chcą zacząć swoją przygodę z polskimi książkami z tego gatunku.
A ja zapewniam, że jeszcze sięgnę po kolejne książki pana Mroza i nie zniechęcam się.
Kolejne przegadane strony, jak gdyby autorowi zależało na ilości postawionych znaków, a nie na prowadzeniu akcji.
Absurdalne zapraszanie byłego funkcjonariusza do pracy..."na czarno"? Takie postępowanie nie ma prawa się wydarzyć, szczególnie w prokuraturze.
To moja trzecie książka Remigiusza Mroza i ostatnia.
W opolskim przedszkolu razem z dziećmi i wychowawcami zamyka się zamachowiec. Grozi, że zabije swoich zakładników. Policja jest bezsilna, przestępca nie ma żadnych żądań. Wkrótce zostaje uruchomiona transmisja na żywo z przedszkola pod nazwą "Koncert krwi". Zamachowiec od teraz zostaję Kompozytorem, a swojej publiczności nadaje rolę dyrygenta. (...) To właśnie od widzów zależy jaki los czeka jego zakładników. Poprzez transmisję będą mogli zdecydować, kto przeżyje, a komu życie zostanie odebrane.
Jedyną osobą, która może rozgryźć Kompozytora, jest Gerard Edling, były prokurator, który z powodu tajemniczej "sprawy z dziewczyną" wyleciał z pracy. Mimo to właśnie do niego zwraca się policja. Gerard dzięki swojej specjalizacji, jaką jest kinezyka, będzie mógł dowiedzieć się tego, czego policja sama nie wyciągnęłaby z Kompozytora. Tylko czy upora się z tym, zanim dojdzie do tragedii?
Zanim przeczytałam Behawiorystę Remigiusza Mroza, zdążyłam naczytać się trochę negatywnych opinii na temat twórczości autora. O tym, że skoro tyle wydaje, to muszą to być same gnioty. O tym, jakie są przewidywalne. O tym, jakie niedopracowane. Te wszystkie negatywy trochę mnie nastraszyły. Mimo wszystko postanowiłam przekonać się na własnej skórze czy jest tak źle, jak piszą i czy będę należeć do fanów, czy też raczej zacznę omijać książki Remigiusza Mroza szerokim łukiem. W takim razie co czekało na mnie na stronach Behawiorysty? Brutalny pomysł okraszony świetnie zbudowanymi postaciami... a przynajmniej tak myślałam gdzieś do połowy książki.
Pisząc tutaj o brutalności niekoniecznie mam na myśli krwawe sceny. Bardziej sam pomysł i wizja przenoszenia fikcji literackiej do rzeczywistości. Koncert krwi zmusza czytelnika do udziału w grze Kompozytora. Mimowolnie podejmujemy decyzje, o tym, kogo byśmy uratowali, a kto pożegnałby się z życiem. Stajemy przed wyborem, którego nikt nigdy nie powinien dokonywać i choć teoretycznie wydaję się, że ocalenie chociaż jednej osoby jest dobre, to tak naprawdę decyzją (czy też głosem w tym przypadku) napędzamy błędne koło do którego zaprasza nas Kompozytor. I to właśnie tutaj ukazuje się brutalność owej książki. W trakcie lektury zdałam sobie sprawę, że gdyby doszło do takiej sytuacji, nasze społeczeństwo niczym marionetki zrobiłoby to, co sprawca chcę, czyli oddało głos. Możliwe, że i ja w pierwszym odruchu dałabym się wciągnąć w tę chorą grę, bo podczas czytania podświadomie przychodziły mi do głowy pytania, kogo bym uratowała.
O ile sam pomysł na książkę przypadł mi do gustu, tak z resztą było już gorzej. Nie do końca przekonuje mnie motyw działania sprawcy. Szczególnie po tym, co dowiadujemy się na końcu. Gdzieś od połowy książki zaczęłam odczuwać spadek poziomu minimum o połowę. Tak jakby nie liczyło się nic oprócz szybkiego zakończenia książki. Wielkie WOW na początku, a potem wyścig do ostatniej strony. Tym sposobem zakończenie okazało się dla mnie pomyłką. Fakt, nie przypuszczałam, że tak to się skończy. Było niespodziewanie. Tylko niekoniecznie w dobrym stylu. Dzięki temu moja ocena poszybowała w dół. Cały obraz wykreowanych postaci został zniszczony niczym domek z kart. Gdyby jeszcze oberwała tylko jedna postać, to może jakoś bym to przełknęła. Ale nie. Po dupie dostał nie tylko Gerard, ale i Kompozytor. Nagle zmienili się w zupełnie inne osoby, które zamiast opanowania, inteligencji i manipulacji innymi, przedstawiały całkowite przeciwieństwo siebie.
Behawiorysta autorstwa Remigiusza Mroza mogła okazać się świetną książką, która w moim rankingu zajęłaby dosyć wysokie miejsce. Niestety pomysł nie obronił się do końca. Gdyby tylko całość pozostawała na tym samym poziomie co na początku. Świetny pomysł, temat kinezyki oraz szybkość czytania są jedynymi plusami. Reszta zalet została wymazana przez zakończenie Recenzja pochodzi z bloga: www.worldbysabina.blogspot.com
Polecam tę pozycję wszystkim, którzy szukają czegoś mocnego. Opisy dokonywanych zbrodni, psychologiczne niuanse, nieoczekiwany zwrot akcji i zaskoczenie na koniec- tak, to wszystko znajdziecie w "Behawioryście".
Uwaga tylko dla (podobnie jak ja) wrażliwych na kwestię dzieci w książkach- niektóre opisy śniły mi się później 😱